Świat oszalał. Przynajmniej na początku, gdy okazało się, że powstaje film fabularny oparty o biografię Tupaca. Wielka rzecz. 20 lat po jego śmierci, nic nie wskazuje by miało się ludziom o nim zapominać. Wręcz przeciwnie. Legenda Tupaca Shakura jest żywa jak nigdy. Film chyba miał być drogowskazem dla nowych gerenacji i sentymentalnym powrotem dla tych, dla których muzyka i postać Tupaca znaczyła coś. No właśnie, miał. Ale zacznijmy od początku, bo w sumie nie każdemu sytuacja jest bliska.
16 czerwca to dzień urodzin Tupaca. W ten dzień właśnie kanał YouTube uzupełniony został o pierwszy trailer promujący produkcję poświęconą postaci artysty - ALL EYEZ ON ME.
Machina ruszyła. Wszystkie oczy świata skierowane przed moniotry próbując wyłapać jak najwięcej. Następnie ogromna jak nie za duża ilość zdjęć z filmu, które w sierpniu wrzucano na Facebook co kilka dni.
I choć sam profil ani razu nie poinformował o dacie premiery, portale filmowe edytowane zostały o datę 11 listopada 2016.
13 września jest dniem, w którym Tupac zmarł. W ten dzień otrzymaliśmy trailer numer 2.
I jak coraz więcej źródeł informowało o 11 listopada jako dacie premiery filmu tak same kanały social media twórców zamarły. 13 września był tak naprawdę ostatnim dniem, kiedy otrzymaliśmy jakiekolwiek informacje na temat filmu. Po tym jeszcze 2 razy pojawiły się publikacje i tak oto 3 listopada social media umarły. Strona twórców filmu zbudowana jest w oparciu o drugi trailer filmu nie posiadając w sobie nic poza nim.
Co się stało? Czy 11 listopada był rzeczywiście planowaną datą i coś poszło nie tak? Czy może media na całym świecie zostały okłamane? A może ktoś postanowił strollować twórców filmu i wypuścił błedne informacje specjalnie? Odbiorcy głodni efektu końcowego burzą się obrzucając błotem zarówno konto facebookowe jak i to instagramowe filmu. A tam zero odpowiedzi.
Głos w sprawie jednak postanowił zabrać producent. Z tym, że... na własnym koncie instagramowym, a nie tym publicznym filmu, gdzie ludzie głodni są odpowiedzi. W swojej publikacji L.T. Hutton twierdzi, że nigdy nie ogłosił daty premiery i zrobi to niebawem.
Informacje globalne o filmie widocznie zainspirowały niektórych do szybkiej reakcji. M.in. londyńska marka Palace Skateboards, która w swoim najbliższym dropie (25.11) posiada także produkt nawiązujący do postaci Tupaca.
Sam filmu trochę się obawiam. Podobne obawy miałem przy produkcji Staight Outta Compton. Postać i twórczość Tupaca miały ogromny wpływ na mnie i boję się, że fabularny obraz jego historii będzie ładnym obrazkiem, który mocno pogwałci rzeczywistość i kontekst sytuacji wielu. Dlatego szczerze wolałbym, by film tego typu o nim nigdy nie powstał. A jeśli jesteś ciekaw jego postaci, tej prawdziwej, to warto odpalić sobie któryś z filmów, w którym rzeczywiście grał.
.zulu kuki
EDIT
Kilka godzin po opublikowania tego artykułu reżyser L.T. Hutton umieścił na swoim Instagramie informację o premierze filmu. Nic nie dzieje się przypadkiem.
Ale i tak filmy z Tupaciem warto sobie odpalić.
0 komentarze:
Publikowanie komentarza