Po długim czasie dopinania swoich tematów na ostatnie guziki, nareszcie wróciłem do poprawnego funkcjonowania. Z zapiętą po samą szyję koszulą wrzucam tu fragment z wczorajszego wydarzenia. Fajnie się złożyło, że razem z Kukim mieliśmy okazję przelać innym trochę swojej wiedzy na „Ulicznej Przedsiębiorczości” w Scenie Muzycznej Gdańsk. Mój temat prelekcji brzmiał – „O nieszczęściu”, co jak się spodziewałem, było przyciągającym uwagę zabiegiem. Nie będę odtwarzał całego przemówienia, gdyż to bez sensu. Kto był ten wie :) Poruszę tylko jeden aspekt, a mianowicie jak bardzo nasze (nie)szczęście jest warunkowane prze inne osoby. Dajemy się zbyt łatwo kontrolować:
·
Ludziom z otoczenia - myślimy, że jesteśmy tacy, jak
wydaje nam się, że inni o nas mówią.
·
Mediom -
działającym jako wyznacznik naszych potrzeb. Tworzą problem, iluzję
tego, że coś potrzebujemy, a potem sprzedają nam na to „lekarstwo”.
Ostatnio „modnym” jest powrót do naszej biologicznej
natury. Spacery, weganizm, zdrowy tryb życia, obcowanie z przyrodą, wyjazd pod
namiot zamiast do hotelu, joga, medytowanie itp. Ale często podważamy rolę
naszych instynktów. Popęd płciowy potrafimy pohamować celibatem. Wiele par
rezygnuje z posiadania dzieci, a mimo to uważają swoje życie za spełnione. Nie
otrzymujemy wielu wskazówek od naszego organizmu, które podpowiedziałyby nam, w
jaki sposób mamy przejść przez życie. Albo po prostu nie potrafimy tego głosu
słuchać.
Pszczoły nie muszą się zastanawiać nad tym, czy wybrały
odpowiednią królową, bawoły - czy idą za dobrym przewodnikiem stada, który nie
wyprowadzi ich w pole, a łososie - czy bezpiecznym jest popitalanie w górę
rzeki na tarło. Zwierzę nie może popaść w depresję. Widzieliście kiedyś
wiewiórkę, która siedzi załamana w lesie pod dębem, bo nie zdążyła zrobić
zapasów na zimę i w Wigilię nie będzie 12 potraw?
Zwierzę jest albo szczęśliwe, albo martwe.
Chyba wszyscy wiemy, jak działa narkotyk. Gdy go zażywamy,
czujemy, że możemy przenosić góry. Mamy pełno siły i podwyższone poczucie
wartości.
Kiedy zaś go brak, cała energia, chęć życia i motywacja z
nas spływają, popadamy w stany depresyjne i poszukujemy nowej dawki narkotyku.
Głównym powodem bycia nieszczęśliwym jest to, jak łatwo inni mogą kontrolować nasze
emocje. Często ludzie nie mający faktycznego, czynnego wpływu na nasze życie, zbyt
mocno oddziałują na nasze samopoczucie i postępowanie. Przykładów nie trzeba daleko
szukać. Wystarczy poczytać tablicę na FB czy komentarze na YouTubie. Jedna
opinia i już sypie się fala obelg, krytyki i tłumaczeń, dlaczego napisałem tak,
a nie inaczej. Drugim problemem jest to, że często nie potrafimy przyznać się
do błędu, tylko idziemy w zaparte broniąc naszych racji. Nieraz do tego
stopnia, że posługujemy się argumentami wziętymi z kosmosu, bo przecież przyznanie
się do winy i poparcie czyjegoś argumentu jest powszechnie odbierane jako
poddanie się i ni posiadanie swojego zdania. Ktoś napisze kontrargument, a my
zaraz odbieramy to jako wyzwanie, które trzeba zripostować. Kłócimy się i nie
dochodzimy do konsensusu. W końcu usprawiedliwiamy się tym, że „Karma i tak Cię
dopadnie”. Odstawiamy temat na bok, a kwaśna atmosfera wisi nadal.
Działamy jak roboty. Guzik „aprobaty” pobudza nas do
działania. Guzik „krytyki” włącza w nas agresję i zaniżone poczucie wartości.
Słyszałem, że człowieka można zniewolić zakładając mu
kaftan bezpieczeństwa, ale bardziej zniewala się go narzucając mu określony
sposób myślenia i postępowania. Nie jest tak?
Istnieje wiele zasad mówiących o tym, jak powinniśmy się
zachować w różnych sytuacjach. Mimo że reguły nigdzie nie zostały formalnie
spisane, to i tak wiemy, jak w danym momencie postąpić. Wiemy, że na randkę nie
ubierzemy welurowego dresu, a w supermarkecie nie będziemy biegać na czworaka.
Często się mówi: „Wyjdź poza ramy, poza schematy, myśl
nieszablonowo!”. Wtedy możesz kreować nowe, ciekawe rzeczy. Jasne, że tak. Ale
schematy też są dobre i potrzebne. To, co zrobiliśmy dziś, jest szablonem
naszego jutra. Wiemy, co robić, aby odnieść sukces, wykonać zadanie. Wierzymy,
że jeśli jakaś metoda sprawdziła się kiedyś, to znaczy, że może sprawdzić się
następnym razem. Nie znaczy to jednak, że ta metoda jest JEDYNYM rozwiązaniem.
Tak właśnie tworzą się konflikty między pokoleniami. Nasi dziadkowie, rodzice,
mają inne doświadczenia niż my. Stąd ich odmienne przekonanie co do tego, jak
wygląda i powinno wyglądać życie. Przez to nie dostrzegają w pełni potencjału
naszych czasów – zresztą młode pokolenie też tego nie widzi ;)
Dziś wszystko
można osiągnąć w dużo prostszy i szybszy sposób. To dobrze czy źle? Kwestia
spojrzenia na świat.
Na bazie ram i nauczonych sposobów postępowania, możesz
stworzyć swoje schematy działania. Poza
tym proces tworzenia jest przyjemniejszy niż odtwarzanie ;) Na przykład: Jeśli
wiesz, że zamykając klapę bagażnika kładziesz rękę na brudnej karoserii, od
której masz potem czarną dłoń, i widzisz na ulicy samochody z odciśniętymi
śladami na bagażnikach (czyli schemat zamykania jest taki sam), to czemu nie
złapać od środka, za mechanizm zamka albo gumowy odbijak i wtedy zamknąć?
Jest jedna rzecz, która wydaje mi się być najważniejszą
przy osiąganiu swoich celów. Mocny charakter. Kto kiedyś powiedział, że nie
potrzebujemy ludzi dobrych, bo takich jest pod dostatkiem. Potrzebujemy ludzi
silnych, którzy nie boją się działać.
Wyjście poza ramy wiąże się z zejściem z głównej ścieżki
i wydeptaniem nowej, co przeważnie innym jest nie na rękę. Przecież nie depcze
się trawników, nie :p? Na trasie spotykamy wiele przeciwności i ludzi
(wracających), którzy będą nam odradzać takiego działania z wielu względów. Idąc
niewyrobioną ścieżką, na której nie ma drogowskazów, zaczynamy się gubić i
wątpić, czy ta droga faktycznie gdzieś doprowadzi. Niektórzy z czasem
odpuszczają. Nie wiedzą, co mogą dzięki swojej nieszablonowości osiągnąć. Czy
to, co robią, na pewno będzie dobre i czy w społeczeństwie jest miejsce na ich
wizję życia.
Nieszablonowe myślenie funkcjonuje od zawsze. Gdyby nie
ono, to dalej łazilibyśmy po drzewach.
Ci, co myślą nieszablonowo, są w stanie osiągać rzeczy wielkie.
Moim drogowskazem w działaniu jest moje serce. Bo… „gdy już nie wiesz dokąd
iść, słuchaj krwi, która krąży w Tobie”.
Serce podpowie Ci, w którą stronę je ciągnie i gdzie
znajdzie spełnienie (szczęście), a mózg wskaże, jak przezwyciężyć przeszkody.
Wszystko jest
do zrobienia!
Dzięki jeszcze raz organizatorom i ludziom obecnym ;)
Fot: Mikołaj Bujak, Anna Kunkel
Pax! DeNy
0 komentarze:
Publikowanie komentarza